~Niebo jest wszędzie, zaczyna się u twoich stóp.~
Jandy Nelson opowiada o życiu Lennie, jej babci i wujku o ksywce Duży. Akcja dzieje się po śmierci siostry głównej bohaterki- Bailey. Jest to naprawdę zwariowana rodzina- Babcia ma swój rajski ogród (najpiękniejszy w całym miasteczku) oraz maluje dziwne damy w zieleni, które są w całym ich domu. Natomiast Duży jest po 5 rozwodach, przesiaduje na drzewach i znosi martwe robaki, by testować swoje teorie i umiejętności. Lennie próbuje odnaleźć się w nowym świecie, w nowym życiu bez jej najlepszej przyjaciółki.
~Były sobie dwie siostry, które dzieliły ze sobą pokój, nosiły te same ciuchy i myślały o tym samym. Nie miały matki, za to miały siebie. Starsza z sióstr zawsze szła przed młodszą, wskazując jej drogę. Pewnego razu zabrała ją nad rzekę, gdzie unosił się na wodzie jak topielice. Powiedziała: Zanurz głowę na kilka centymetrów, otwórz oczy i spójrz na słońce. A młodsza na to: Woda wleci mi do nosa, Na co tamta odparła: No weź, spróbuj. Młodsza posłuchała starszej i cały jej świat wypełnił się światłem.~
Trochę denerwowało mnie to, że dziewczyna umartwiała się w tej żałobie i koncentrowała tylko na sobie, nie zważając na uczucia innych i to, że nie tylko ona straciła swoją siostrę, ale również inni koleżankę, dziewczynę, wnuczkę czy siostrzenicę. Niektóre wątki były dosyć chaotyczne i nie zawsze fabuła się do końca kleiła ze sobą. Świetnie ukazane są odcienie żałoby, to że każdy może przechodzić ją inaczej i w innym czasie.
~Nie potrafię o tym mówić. Potrzebowałabym całkiem nowego alfabetu, takiego, który dałby radę opisać spadanie, przesuwające się płyty tektoniczne i pochłaniającą wszystko ciemność.~
Książka jest napisana po części poetycko, można z niej zapamiętać wiele pięknych sentencji. Język jednak jest prosty i zrozumiały. Bardzo podobały mi się krótkie liściki zostawiane na każdym skrawku papieru czy innych powierzchniach przez Len. Polubiłam Joego, był takim ich słońcem pośród mroku. Rozświetlał ich dni, poprawiał humory i stał się częścią rodziny w szybkim czasie. Nie rozumiałam zachowań głównej bohaterki i Toby’ego- chłopaka Bails. Sceny z nimi mnie irytowały i nie miały większego sensu. Wiem, że oboje mocno cierpieli i rozumieli się jak nikt inny, jednak cała reszta to i tak dla mnie za dużo i trochę wprowadzone na siłę.
Tak do końca nie wiem co sądzić o tej książce. Myślę, że ten chaos ma i tak coś w sobie, co oddaje realizm całej historii, w końcu mamy tu życie nastolatki, która jest pogrążona w żałobie. W tym wieku w głowie kotłuje się wiele myśli, a życie to jeden wielki bałagan. Uważam, że książka jest warta przeczytania, ze względu na to bogactwo ciężkich emocji związanych ze śmiercią kogoś bliskiego.
Sugerowany wiek: 14+