„Zygi podpiera się na rękach, prostuje szczupłe nogi i zanurza stopy w piasku, jakby chciał się w nich schować. Myślę, że się nie docenia i zbyt często porównuje do innych, ale ja też tak robię. Może to naturalne, może każdy chciałby być inny niż jest?”.
.
Kto mnie zna dobrze wie, że do debiutów podchodzę z ogromną dawką rezerwy. Przede wszystkim wynika to z tego, że niektóre bywają strzałem w 10, a inne kompletną klapą. Jednak w przypadku „Niebieskiej łódki” obaw tych nie miałam. Lucyna Leśniowska w swoim dobytku ma już kilka tekstów, z którymi wcześniej dane było mi się zapoznać. Widać, że autorka w swoją pracę włożyła ogrom serca i pisała na tematy dla siebie ważne.
Nie jest to stricte książka dla młodzieży, choć to dla niej głównie jest dedykowana. Historia opowiedziana przez autorkę jest o miłości dwojga nastolatków, ale i o tym jak problemy dorosłych mają wpływ na ich życie. Książka ta przepełniona jest ogromną dawką emocji od radości, po strach, ogromną bezsilność i uczucie odrzucenia przez najbliższych. Więc widzicie, że wcale nie jest to taka „lajtowa” lektura. Owszem czyta się ją bardzo szybko i z ogromnym zainteresowaniem, dzięki przyjemnemu stylowi pisania autorki. DIalogi są świetne i pozwalają nam jeszcze lepiej odbierać całą fabułę, a także emocje naszych bohaterów. Podobnie jak dzięki narracji książki, która prowadzona jest w pierwszej osobie z perspektywy Juli oraz Zygiego. Akcja jest dynamiczna z elementami retrospekcji co ...