Dawno się tak nie zawiodłam na książce.
Zacznijmy od tego, że narracja poprowadzona jest w bardzo specyficzny sposób. W jednym momencie mamy opisy najmniejszych ruchów bohaterki: "wyciągam z komody swoją najwygodniejszą parę jeansów i sweter i idę do toalety, by się przebrać. Myję od razu zęby i przeczesuję włosy spuszczając je luźno na jedno ramię. Myślę chwilę nad delikatnym makijażem, ale szybko porzucam ten pomysł i nakładam tylko krem.", by w następnym momencie okazało się, że minęły dwa tygodnie, podczas których działy się ważne rzeczy, ale streszczone są w jednym, lub dwóch zdaniach, jakby autorka zapomniała to opisać i wcisnęła to w pośpiechu gdzieś między wersy.
Poza tym- fabuła. Kiedy dowiedziałam się, że w książce poruszane są trudne tematy, jak np trauma, prześladowanie w szkole, to spodziewałam się, że te temat nie będzie tylko tłem dla typowego romansidła, w którym dama w opałach ratowana jest przez swojego księcia na białym koniu.
Problemem dla mnie jest też to, że książka daje przekaz, że wszystkie problemy same się rozwiążą, gdy znajdziemy odpowiedniego mężczyznę. Po co terapia, policja, szpital, skoro mamy tak fantastycznego partnera? Książka kierowana jest do osób młodych, więc tego typu przekaz jest jeszcze bardziej szkodliwy.