Nie dotykać Normana Hammera jest opowieścią o wędrówce przez przeszłość i teraźniejszość człowieka, który nie chciał odczuwać świata i ludzi. Opowieścią o tym kim był, kim się stał i kim mógłby być, gdyby dał sobie znowu szansę na odczuwanie świata, na kochanie bez względu na to, jak doświadczyło go życie. Jest to historia o zamieraniu duszy. O rezygnacji z siebie i sile ciemności, która pokonuje głównego bohatera, który jednak próbuje odnaleźć radość życia na przekór temu, czego doświadczył, ale w ostatecznym rozrachunku nie znajduje on sensu w cierpieniu. Książka sięga do tradycji pisarstwa Virginii Woolf i podobnie jak "Fale", czy "Pani Dalloway" jest powieścią o wewnętrznej drodze, na której szukamy odpowiedzi na podstawowe pytania dotyczące istnienia tutaj, na Ziemi. Historia Normana Hammera zawiera się w kilku ostatnich tygodniach jego życia. Spotkaniach, uczuciu, które mogły go uratować, gdyby zechciał wejść w bliższe relacje z napotkanymi w drodze osobami. Z Maggie Tores, z Waters ami, czy z Louise Sikorsky, ale Hammer rezygnuje z kontaktów z ludźmi, dlatego jego spotkania kończą się zanim naprawdę się zaczęły. Rzeczywistość Hammera jest zamknięta w świecie myśli, które zawsze wracają do punktu wyjścia, jakby żył on w zaklętym kole czasu, skąd nie ma wyjścia. Poprzez jego wewnętrzny, zamrożony świat poznajemy również losy drugoplanowych bohaterów, obserwowanych lodowatym okiem człowieka, który już na nic nie czeka i coraz bardziej zapada się w mrok, gdzie zacierają się kontury jego istnienia. Forma książki jest spójna z odczuwaniem świata przez Hammera, ponieważ chciałam, aby czytelnik miał wrażenie, że razem z bohaterem znieruchomiał w jego pozornie ruchomym świecie. Natomiast symbolicznie "Nie dotykać mnie" jest metaforą odnoszącą się do ludzi w ogóle, ich oddalania się od siebie w coraz bardziej chemicznym, sterylnym świecie.