Kluczowe będzie dla nas pytanie o charakter popędu, którego rozumienie zakorzenić chcemy poza wszelkim porządkiem naturalistycznym. Jeżeli uznajemy, że popędy są ostatecznym, najbardziej źródłowym warunkiem genezy wszelkich znaczeń, to jaki jest sposób istnienia tego warunku? Tutaj właśnie najważniejsza będzie bezpośrednia inspiracja Heideggerowska. Spróbujemy zobaczyć popęd jako swoisty egzystencjał, określenie najbardziej fundamentalnej relacji przekraczania, wyjścia z immanencji. Przedyskutujemy funkcję, jaką w tym kontekście pełnią u Freuda dualizm popędów i geneza podmiotu. Wychylimy się w stronę języka metafizyki, zastanawiając się nad różnymi Freudowskimi znaczeniami pojęcia tego, co zewnętrzne - transcendencji. Język ojca psychoanalizy, gdy podejmuje filozoficzną spekulację, niesłychanie oddala się od specyfiki "naturalnego nastawienia" i wprowadza trudne do konceptualizacji przeczucia, skryte za pozornie zrozumiałymi sformułowaniami. Jednak trzeba pamiętać, że w gruncie rzeczy służy opisowi pewnej praktyki - opisowi spotkania dwóch osób: analizowanego i analityka; spotkania, którego impuls jest przede wszystkim etyczny, a warunkiem pozostaje sprawiedliwość. Dlatego inspiracji do interpretowania najgłębszych warstw "metafizyki" Freuda szukać będziemy po stronie Lévinasowskich przemyśleń dotyczących relacji z innym. [...] Freud odkrywał, że wszelka obecność jest efektem konfliktu.