Rozdziały składające się na tę książkę mają wspólny mianownik. Jest nim "nasza żydowskość". Nasza – czyli ludzi, którzy funkcjonują po żydowsku w Polsce, będąc zarazem w pełni uczestnikami całości, jaką jest Polska. Pisząc o jidyszkajt, upamiętnianiu Zagłady, Jedwabnem czy przemianach 1989 roku, stawiam się niepostrzeżenie w roli rzecznika takich Żydów "polsko-polskich" – odmiennych od Żydów "polsko-izraelskich" czy "polsko-amerykańskich", dla których kultura polska nie jest punktem wyjścia. Oczywiście nikt mnie nie upoważnił do bycia rzecznikiem, wyjaśniającym na czym polega w dzisiejszej Polsce żydowskość i towarzyszące jej dylematy. Opieram się na swoich doświadczeniach, czasem wprost je opisuję, a wszystkie przedstawiane w tych esejach poglądy są moje. Sądzę, że pod wieloma z nich podpisze się sporo osób, ale nie dążyłem do szczególnej reprezentatywności, choć rzecz jasna chciałbym, by moje opinie podzielało jak najwięcej Żydów, a także nie-Żydów. Mam też poczucie, że jest krąg ludzi – raczej inteligentów, nie tylko Żydów – dla których ważne są te same sprawy, co dla mnie, a moje rozważania są im bliskie.