Gdybym miała powiedzieć, o czym najbardziej jest ten romans, to o tym, że w Boże Narodzenie roku 1800 nastoletnia Klara Exeton popełniła niedyskrecję z sir Hugh Delamare'm, który wystawił ją do wiatru i ożenił się z bardziej posażną panną. I że sześć lat później, Klara - tym razem już wdowa, markiza Kingston, nie wyrosła z kompleksów i wciąż wałkuje temat od nowa. Wiecie jak to jest dobrnąć do połowy lichawej książki co i raz czytając o tym samym? Nie polecam.
Zwłaszcza, że pióro Georgie Lee ma ciężar ołowiu a formę tak rozlazłą i ospałą, że jedyne co się chce, to darować sobie ten pisarski miazmat w ogóle.