Czy znasz jakieś morskie legendy? Może tę o Nadbrzeżniku? 😉
A więc to było tak… dawno, dawno temu Bałtyk stał się domem potwora, który miał wykrzywioną twarz, długą brodę pachnącą dorszami i omułkami, hak zamiast ręki i spojrzenie, które potrafi przeszyć duszę na wylot. Kiedy panował sztorm wypływał na morze i krzyczał wniebogłosy…
jesteś trochę przerażony, ogarnął Cię już strach?
To nie tylko legenda… czy owy potwór z dawnych czasów znowu pojawił się na morskich plażach? Lena Dobrowicz przeprowadza się na północ, chce odkryć prawdę, chce dowiedzieć się kto jest mordercą, bowiem po dwudziestu dwóch latach znowu koszmar tego miejsca powrócił. Z biegiem śledztwa okazuje się, że przeszłość skrywa wiele tajemnic a dziewczyna musi wrócić myślami również do swojego dzieciństwa, a to nie jest dla niej łatwe….
Uwielbiam polskie morze, ten klimat, uspakajający szum fal, śpiew mew i samotne spacery po plaży, a więc kiedy pojawia się jakakolwiek możliwość, żeby tam znowu być, chociaż na chwilę, chociaż w książkowym świecie, pędzę od razu.
Ta wycieczka była niebezpieczna. Od samego początku nie wiedziałam, czy mogę komukolwiek tu zaufać, o przyjaźni nie wspomnę. Poznałam Lenę, twarda babka, po przejściach, ale strasznie wredna, uparta i bezczelna, o nie z pewnością nie mogła zostać moją kumpelą, ale stwierdziłam, że przyjechałam tu w konkretnym celu. Nie pora na nowe znajomości i przyjaźnie, pora rozwiązać sprawę, a więc zacisnęłam zęby i ramię w ramie wzięłyśmy się z Leną do roboty 😉
Muszę przyznać, że kilka razy przeraziłam się solidnie, te trupy, ta zagadka, zastanawiałam się o co w tym wszystkim chodzi! Trzeba było głęboko poszperać, a finalnie i tak byłam totalnie zaskoczona przebiegiem śledztwa. Wiem jedno, do wszystkiego trzeba podchodzić z dystansem, nie można się spoufalać, trzeba szukać, drążyć, bo nawet Twój dobry ziomek, może mieć przed Tobą wiele tajemnic, a przede wszystkim cały czas trzeba być mocno skupionym, żeby nie pominąć żadnego szczegółu, a tych tu był ogrom. A no i przeszłość… to często w niej ukryte jest sedno sprawy.
Lubię dawkę adrenaliny, więc pomimo strachu i niepewności, bawiłam się wybornie, Ciebie też zachęcam do tej przygody 😉