Autentyczność wspomnień pisanych po upływie 60 lat jest dość trudnym problemem dla pamiętnikarzy, ale w tym wypadku autor wybrnął zręcznie z tej pułapki używając formy anegdotycznej i gawędziarskiej. Tak więc każdy rozdział jest oparty na jakimś zapamiętanym epizodzie z wędrówki młodego dziedzica przez gułagi, zaś później, po amnestii przez stepy Uzbekistanu szlakiem II Korpusu do Włoch i wreszcie do Anglii. Karol ColonnaCzosnowski ma zdolność obserwowania ludzi i wydarzeń z sympatią i humorem często nawet kosztem pokpiwania z samego siebie, ale także z pewnego rodzaju emocjonalnym dystansem, który pozwala mu na opisywanie okropieństw życia w gułagach z klinicznym niemal realizmem. Na szczęście autor zręcznie przeplata ponure sceny z mrocznych baraków ziemi nieludzkiej z jaśniejszymi momentami, w których zasadnicza dobroć ludzkiej natury nagle rozświetla czarną rozpacz i beznadziejność tej niewolniczej egzystencji.