Krakowski pisarz Marek Marczyk, absolwent filologii polskiej UJ, jest autorem tej syntetycznej prozy, która w oryginalnej formie ukazuje najnowsze losy Polaków. Autor z socjologiczną skrupulatnością zestawił ponad tysiąc epizodów pełnych "metafizycznej dziwności".<BR> <BR> <BR> Notatki, spostrzeżenia, opisy wydarzeń dnia bieżącego. Pomyślałoby się, że to po prostu dziennik. Ale cóż to wpada w oczy diaryście, co go interesuje? Nie fakty same, tylko ich dziwność, niedostępność ich zrozumienia. Coś zaczyna się dobrze, ale kończy źle. Obok dzieje się na odwrót: zaczęło się źle, a skończyło? Źle? Czy raczej sens nie daje się rozpoznać? Otóż wartością, a zarazem wielkim urokiem tych na pozór potocznych obserwacji jest ich przesłanie. Że życie niesie nieustające zaskoczenia. Że nas wciąż olśniewa. Czym? Tym, że się nie mieści w żadnych dających się zrozumieć normach, że przeczy wciąż naszym nawykom myślowym, że w banalności swojej jest niepojęte i wspaniałe. Ukazać to właśnie - czyż nie jest najważniejszym zadaniem pisarza? Markowi Marczykowi udaje się ta sztuka, chociaż formę wybrał sobie skromną i zwyczajną.<BR> <BR> Włodzimierz Maciąg