W prologu bohater-narrator znajduje się w Himalajach. Wspina się, ale w bagażu ma także notatnik, zamierza pisać, jednak nie jest w stanie się za to zabrać. Na przełęczy na wysokości ok. 5000 m postanawia zawrócić, ale przedtem chce się pożegnać z tym miejscem, przyklęka i całuje przymocowaną na skale metalową płytkę z tybetańską modlitwą. Wargi natychmiast przymarzają mu do metalu, a przy próbach uwolnienia się także i język. Próbuje się oderwać, usta krwawią, czuje dotkliwy ból. W tym momencie przypomina mu się jego dzieciństwo we wsi Pajala, na północnym skrawku Szwecji, gdzie każde dziecko w taki właśnie bolesny sposób uczy się, że na mrozie nie należy lizać metalowych klamek ani poręczy. Wreszcie bohater uwalnia się (w nieco zaskakujący sposób) i znowu może poruszać wargami. Zaczyna opowiadać. Przedstawia świat widziany oczami dziecka, na początku pięcioletniego, później dorastającego chłopca, ale opowiada o nim z perspektywy człowieka dorosłego (co jakiś czas przewija się współczesny plan czasowy, w którym dowiadujemy się, że bohater pracuje jako nauczyciel na przedmieściach Sztokholmu). Pozwala to z jednej strony na pewien dystans - komentuje wydarzenia z ciepłą ironią, czasem wręcz tkliwością -, a z drugiej strony daje możliwość uzupełnienia opowiadanych historii informacjami wykraczającymi poza obszar wiedzy dziecka. W ten sposób powstaje pełny, całościowy i bardzo żywy obraz tego, egzotycznego dla nas, skrawka ziemi, na którym dorastał.