Niewielu spośród bohaterów dziejów ojczystych po dzień dzisiejszy postrzeganych jest przez pryzmat otaczającej ich postacie legendy. W ich gronie był i pozostaje bez wątpienia Józef Piłsudski. Socjalista. Konspirator. Legionowy Brygadier. Naczelnik Państwa i Naczelny Wódz. Zamachowiec. Dyktator. W każdym z tych wcieleń odmienny. I stale pozostający sobą (ze wstępu do książki).
To prawda, że darzono go ślepym, bałwochwalczym uwielbieniem, był jednak równie skrajnie znienawidzony. To prawda, że rządy, które sprawował po maju roku 1926, zmierzały nie w kierunku umacniania demokratycznych rozwiązań, lecz wzorca autorytarnego. To prawda, że zwłaszcza w ostatnim pięcioleciu swego życia istotne, kluczowe dla bezpieczeństwa państwa kwestie, jak choćby tak pieczołowicie zawiadywane przezeń sprawy armii, przerastały już jego siły. Pomajowa perspektywa, niezwykle przecież trudna do jednoznacznej, rzetelnej oceny, nie powinna jednak przesłaniać ani jego wcześniejszych dokonań, ani tych bezspornych osiągnięć II Rzeczypospolitej, które mogły, choć nie musiały, stworzyć w latach trzydziestych – dzięki Piłsudskiemu – podstawy jej zewnętrznego bezpieczeństwa. Nie może przesłaniać pierwszych lat niepodległości, gdy Piłsudski budował wojsko i wykuwał na jego czele państwowe granice. Gdy rozpisując parlamentarne wybory, wprowadzał II Rzeczpospolitą w świat powojennej demokracji. Gdy w imię jej bezpieczeństwa próbował realizować – nie utopijną, lecz ścierającą się ze wschodnioeuropejskimi realiami – federacyjną wizję (z zakończenia).
To prawda, że darzono go ślepym, bałwochwalczym uwielbieniem, był jednak równie skrajnie znienawidzony. To prawda, że rządy, które sprawował po maju roku 1926, zmierzały nie w kierunku umacniania demokratycznych rozwiązań, lecz wzorca autorytarnego. To prawda, że zwłaszcza w ostatnim pięcioleciu swego życia istotne, kluczowe dla bezpieczeństwa państwa kwestie, jak choćby tak pieczołowicie zawiadywane przezeń sprawy armii, przerastały już jego siły. Pomajowa perspektywa, niezwykle przecież trudna do jednoznacznej, rzetelnej oceny, nie powinna jednak przesłaniać ani jego wcześniejszych dokonań, ani tych bezspornych osiągnięć II Rzeczypospolitej, które mogły, choć nie musiały, stworzyć w latach trzydziestych – dzięki Piłsudskiemu – podstawy jej zewnętrznego bezpieczeństwa. Nie może przesłaniać pierwszych lat niepodległości, gdy Piłsudski budował wojsko i wykuwał na jego czele państwowe granice. Gdy rozpisując parlamentarne wybory, wprowadzał II Rzeczpospolitą w świat powojennej demokracji. Gdy w imię jej bezpieczeństwa próbował realizować – nie utopijną, lecz ścierającą się ze wschodnioeuropejskimi realiami – federacyjną wizję (z zakończenia).