Opinia na temat książki Mroczny Zbawiciel, tom 2

@tsantsara @tsantsara · 2024-07-09 21:55:40
Przeczytane
rozpadowa esencja duszy unosiła się wszędzie dookoła [cmentarz]

Od razu poznać fizyka - nawet jeśli pojęcia fizyczne stosuje do metafizyki. ;)
O ile pierwszą część czytałem z zainteresowaniem na zasadzie nowości, to druga zaczęła mnie nużyć na tyle, że nawet mi się nie chce o tym pisać recenzji. Autor chyba przedobrzył. Jest w tej powieści tyle zamieszania, sytuacyjnych powtórzeń, sytuacji zabili-go-i-uciekł, że zaczyna się mieć tej wątpliwej akcji dość. Generalnie chodzi o wtargnięcie w sferę ziemską obcych, nieznanych nam z ziemskich mitologii i religii bóstw i demonów, które chciałyby wyzyskać naszą planetę z jej zasobami - energetycznymi i ludzkimi - wyłącznie do swoich celów. Jak nie przymierzając Niemcy, którzy tworząc swoją Trzecią Rzeszą anektowali Europę (a chcieli pójść dalej, do Azji) wyłącznie dla swoich, bezlitośnie eksploatując obce narody, traktując je jak niewolników czy guano, na którym ma rosnąć dobrobyt własnego narodu. Stąd może ten powtarzający się wciąż Sewastopol, jako pewien obraz. Dlatego, poznawszy skalę zagrożenia, mimo wzajemnej wrogości i dotychczasowej konkurencji lokalni ziemscy bogowie i demony (z wyjątkiem Chrystusa, który oszalał) przy udziale "ulepszonych" zlepieńców, jak nasz główny bohater - R.C. czyli Raymond Curtis - w ostatniej chwili (a jakże!) zwierają szeregi i stają po jednej stronie. Mowa jest w książce, że dla i z pomocą ludzi, ale ci są tak bezwolni, strachliwi i wdeptani w ziemię, że naprawdę nie mają realnie nic do powiedzenia. Nie zrozumiałem, dlaczego akurat ludzie pomagają R.C., który tylko dzięki ich poświęceniu (i dokładności w zbieraniu jego szczątków - wynikającej nota bene z typowego tylko dla ortodoksyjnych Żydów przekonania: kiedy człowiek nie zostaje pochowany w całości, jego duch błąka się po świecie) może się odtworzyć - powstać z martwych.
W drugiej części R.C. omijając drogi, na których może czyhać niebezpieczeństwo, przedziera się z Jabłonkowa przez Beskid Morawsko-Śląski na Frydek-Mistek i Frýdlant nad Ostrawicą, a dalej udaje się do Ostrawy, w której toczy się cała późniejsza akcja. Spod granicy z zalegającym na Beskidach lądolodem (Polska już całkiem pewnie pod lodem, tylko na czym ten lądolód się zatrzymał? Na płocie granicznym?), wychodzi z tajgi i dochodząc do miasta bohater wchodzi w krajobraz tundry (najkrótszą drogą z Jabłonkowa to 60 km...!!!). Mrozy w Ostrawie są na poziomie -80 stopni Celsjusza i więcej (co za bzdury...i autor nie wyjaśnia, skąd to zimno! Krople potu spadające już jako kostki lodu też brzmią dość idiotycznie), stąd ludzie mający jakiekolwiek środki, mieszkają w podziemiach lub halach ogrzewanych (do -15 stopni) przez walczących ze sobą mafiozów - właścicieli miejscowych zakładów. Žamboch podlizuje się ostrawiakom:
Jedna rzecz bardzo mi się podobała u ostrawian. Mówili krótko, zwięźle i zawsze trafiali w sedno.
Wiadomo - Ślązacy są konkretni. Obecna Ostrawa zamknęła już przemysł ciężki - walcownia to muzeum, węgiel się wyczerpał i nie jest wydobywany, ale u Žambocha (przynajmniej 100 lat później) wciąż wszystko hula... Ale plus dla autora za promowanie rodzinnych stron, choćby i w katastroficznej fantastyce.

Nieprzekonujące alianse pomiędzy ziemskimi i nadziemskimi siłami podbijane są dumasowskim zawołaniem rodem z Trzech muszkieterów (Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego), ale brzmi ono całkiem pusto, bo żadna z występujących postaci nie liczy się z innymi, gra tylko na siebie, a współdziałają wyłącznie w ostatniej chwili i pod naciskiem okoliczności. Autor kończy powieść warunkowym happy endem, ale nie przekonał mnie do swej wizji. Wątpliwe przesłanie polega na tym, że bohater zostanie owczarkiem ludzi. Czyli jeszcze jeden, który najwyraźniej dzieli ludzkość na głupie barany i owczarki, którym wolno wszystko. Dla bohatera nienawiść to najsilniejsze i niewyczerpane źródło mocy, a gdy ma zły nastrój, szuka sobie dziwki, żeby się wyżyć i go poprawić... No tak na zdraví.
Trzeba pewnie robić ostry makijaż, żeby móc pchać się z takim ryjem między ludzi...

NOTATKI>>
ekshaustor; deksy (dex - demony gier komputerowych?), Kuan Jin, Wicilopocztli
Korekta & tłumaczenie:
Skierowali na mnie magiczny, termalny atak. (s. 115) Ciepłym strumieniem wody z bąbelkami? Pewnie powinno być: termiczny...
Ocena:
Data przeczytania: 2024-06-30
× 4 Polub, jeżeli spodobała Ci się ta opinia!
Mroczny Zbawiciel, tom 2
2 wydania
Mroczny Zbawiciel, tom 2
Miroslav Žamboch ...
7.4/10
Cykl: Mroczny Zbawiciel, tom 2

Przykazanie pierwsze i ostatnie - zabij każdego, kto chce zabić ciebie. Miroslav Zamboch nie pozwolił złapać oddechu – kontynuacja losów R.C. człowieka-maszyny zionie chłodem mrocznej Głębiny, eksplod...

Komentarze