Chociaż swoją przygodę z książkami Agathy Christie rozpoczęłam, będąc jeszcze nastolatką, do tej pory nie udało mi się przeczytać wszystkich książek jej autorstwa wydanych w Polsce. Jednak jak na prawdziwą okładkową srokę przystało, kiedy tylko na rynku wydawniczym zaczęło pojawiać się jubileuszowe wydania jej publikacji, stwierdziłam, że będzie to idealna okazja, by uzbierać całą kolekcję, a przy okazji odświeżyć sobie nieco znajomość jej dzieł literackich oraz poznanie tych, których nie miałam wcześniej okazji czytać.
Jedną z takich wcześniej nieznanych mi książek jest właśnie "Morderstwo na polu golfowym". Czy tym razem królowej kryminałów udało się mnie wywieźć w pole rozwiązaniem zagadki tajemniczego morderstwa? Już spiesze z wyjaśnieniem.
Tym razem Herkules Poirot otrzymuje wiadomość z prośbą o pomoc od znanego południowoamerykańskiego milionera Renaulda. Kiedy detektyw decyduje się pojawić w jego posiadłości — willi Genèvieve, okazuje się, że jej właściciel został w nocy zamordowany. Czy i tym razem belgowi uda się rozwiązać zagadkę morderstwa? Tego dowiecie się, sięgając po "Morderstwo na polu golfowym"!
Muszę przyznać, że była to jedna ze słabszych książek Agathy Christie. Chociaż jest bardzo krótka i dzięki stylowi autorki czytało się ją błyskawicznie, miałam wrażenie, że sama otoczka zbrodni została zbyt rozwleczona, przez co w zakończeniu zabrakło mi elementu zaskoczenia. Oczywiście jak na królową kryminałów przystało, Christie kręci i co chwile rzuca podejrzenie na kogoś innego, jednak tym razem, nie zrobiło to na mnie takiego wrażenia, jak w poprzednich książkach jej autorstwa.
Była to też kolejna historia, w której niesamowicie irytowała mnie postać Hastingsa. Nie wiem, czy tylko ja odnoszę takie wrażenie, czy znajdą się też inni, którzy podzielają moje zdanie, ale uważam, że jest zwyczajnie zbyt mało inteligentny, by pracować z Herkulesem, który bije go na głowę.
Na minus oceniam również wątek romantyczny, który pojawił się w tej publikacji. W mojej ocenie został wpleciony w historię trochę na siłę, przez co od razu dało się zauważyć, że autorka nie czuje się dobrze w tej dziedzinie literatury. Uważam, że nie każdy pisarz potrafi odnaleźć się w każdym gatunku i tutaj niestety doskonale było widać, że pani Christie do pisania romansów się po prostu nie nadaje.