Straciłam wiarę w ludzi i prawdą jest, że świat składa się przeważnie z ludzi egoistycznych i bez wartości. Tym cenniejsi są ci nieliczni wartościowi. Nie chciałabym, Czytelniku, by po przeczytaniu tych kartek cień jakiś padł na Twą jasną duszę. Jeszcze raz podkreślam, że wśród mrowia ludzi prawdziwy człowiek jest rzadkością - ale jest. Staraj się tych nielicznych z nas wyławiać i ...samemu ich szeregi powiększyć. Ita Dimant, z domu Rozencwajg, urodziła się w 1918 roku w Jeziornej pod Warszawą. Jej ojciec był rabinem. Osierocona przez matkę we wczesnym dzieciństwie wychowywała się w rodzinie wujka, Mendla Miodownika. Przed wojną skończyła szkołę i kursy buchalteryjne, podjęła pracę w banku. Zamierzała wyjechać do Palestyny, gdzie czekał na nią narzeczony. Wybuch wojny pokrzyżował te plany. Ita znalazła się w warszawskim getcie. Cała jej rodzina zgjnęła. Latem 1942 roku, w czasie akcji eksterminacyjnej, Ita przedostała się do Częstochowy. Współpracowała tam z żydowskim podziemiem, przygotowującym powstanie w tutejszym getcie. Po likwidacji getta, zagrożona przez szmalcowników, wyjechała na roboty do Niemiec. Tam, w 1944 roku, spisała swoje wspomnienia.