Ważę się ukazać moje życie - w rozsypanych okruchach, powiedzieć coś o nim, napisać je. Jest ono zwyczajne, proste, przeciętne. Muszę szukać usprawiedliwienia, że piszę o nim. A więc odwracam perspektywę. Każde życie, i moje i Twoje, jest "najwyższe", niezwykłe i niepowtarzalne. Każdy też jest równej wartości wobec Rzeczywistości. I dla swojej pełni musi być poznawane i jakoś wspólnie od wewnątrz rozświetlane. Któż może pozostawać poza zasięgiem owej pierwotnej wyroczni: "Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście; biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładę przed wami życie i śmierć, bło-gosławieństwo i przekleństwo: wybierajcie więc... Ale tu jest twoje życie i trwanie twego pobytu na ziemi, którą Pan dał przodkom twoim..." (Pwt 30, 15. 19-20). Nie można uciekać, jak Jonasz, przed głoszeniem dzieł Bożych, dokonujących się pośrodku życia. Nie jest bynajmniej bluźnierstwem rozważać i mówić za Matką Bożą, że" Wszechmocny czyni wielkie rzeczy"(Łk 1, 49) w każdej osobie ludzkiej, choć przecież w każdej jednej trochę inaczej, bo na jej miarę. Dlatego też spróbuję pisać, przynaglany zresztą także przez wielu przyjaciół, choć żadne wydawnictwo (rok 1983) - zapewne słusznie - nie chce mi tego drukować, uważając mnie za zbyt malutkiego. Piszę, żywiąc nadzieję, że pod tymi, nieznanymi nikomu nazwami, nazwiskami, imionami, zdarzeniami -każdy będzie mógł odnaleźć coś z siebie i coś z jego własnego świata.I dlatego piszę też o swojej staropolskiej wsi rodzinnej, która przecież w relacji do mnie i chyba do wszystkich swoich mieszkańców nie różni się niczym od Ur, Memfis, Babilonu, Niniwy, Troi, Aten, Rzymu... Wszędzie jednakowo stawiane było przed człowiekiem życie i śmierć - szczęście i nieszczęście...Fragment Wstępu