W lutym 2018 r. Polska padła ofiarą zaplanowanej i skoordynowanej agresji, która obnażyła w sposób bezceremonialny brak profesjonalizmu polskich dyplomatów. Zatrważający brak zrozumienia, że sztuka dyplomacji jest przede wszystkim sztuką prowadzenia wojny i to bynajmniej nie w metaforycznym sensie tego słowa. Po przyjęciu przez Sejm nowelizacji ustawy o IPN, gdy izraelski ambasador zaatakował Polskę, do tego na jej własnym terytorium, w Auschwitz, w świetle jupiterów i w obecności polskiego premiera, gdy izraelski minister wywiadu obciążył odpowiedzialnością za holokaust cały naród polski, odgrażając się „my, Izraelczycy nigdy nie zapomnimy i nie wybaczymy”, gdy izraelski minister edukacji zapowiedział wprowadzenie we wszystkich szkołach zajęć o odpowiedzialności Polaków za holokaust, gdy przywódca izraelskiej opozycji ogłosił, że „były polskie obozy i żadne prawo tego nie zmieni”, jedyną odpowiedzią było zaskoczenie.