Zawsze chciałem dojść do Miasta. Wygnaniec dąży wszak do bezpiecznego portu, a pielgrzym tam, gdzie były jego oczy, lecz jeszcze nie dotarło ciało. Stanąć pod murami Miasta, położyć na nich rękę – pozwolić, by przemówiły kamienie. Szczęście, bojaźń, niedowierzanie. Teraz trzeba jeszcze tylko uderzyć w bramy, a one się otworzą, wkroczyć. (fragment tekstu)