Kiedy przychodzi moment pisania recenzji książek, jakie przeczytałam to jestem taka podekscytowana, że nie macie pojęcia, ale jak przychodzi moment pisania recenzji swojego patronatu, to już combo uczucie, jakie nie jesteście sobie wyobrazić. Dzisiejsza recenzja patronacka dotyczy jednej z moich ulubionych serii, a mowa Przygodowcach. Dziś spotykamy się przy trzecim tomie pt. „Miasto tajemnic”. Tym razem wylądowaliśmy w Anglii, a dokładniej w Londynie według mnie w miejsc, gdzie wszystko zdarzyć się może. Miało być miło i spokojnie, ale w realiach książkowych historii nie m mowy na nudę. Cytując klasyka po lekkiej zmianie „Gdzie człowiek nie może tam Przygodowców pośle”, no bo jak wytłumaczyć to, że skradziono cenne rzeczy i nikt nie może sobie poradzić, a nasza złota ekipa szast prast i …. No bez spojlerów Ania. ;p
Ile trzeba zachodu, żeby dorośli nie dowiedzieli się z czym tak naprawdę ich pociechy biorą udział to tylko nasza ekipa wie. Dużo podróży, zagadek, dziwnych sytuacji, a wszystko to zamknięte w tak fantastycznej książce. Serie można czytać oddzielnie, bo każda część to odrębna historia, lecz ja osobiście jestem zwolennikiem czytania od początku, ponieważ są takie małe sytuacje, wątki które tłumaczą daną sytuacje. Książka idealnie sprawdzi się dla młodych odkrywców, dla osób, które lubią niewiadomą, ale i takich którzy przepadają za zdrową rywalizacją, bo muszę przyznać przegrałam z własną córką w rozwiązaniu zagadki. Związku, z tym że sama ...