Trzeba przyznać, że ta książka ma całkiem interesującą formę - są i nawiązania do innych utworów autora, jak i zmodyfikowana biografia autora na potrzeby świata przedstawionego - krótko mówiąc, sam autor, jak i bohaterowie jego poprzednich książek są równie realni w świecie Ambergris. Właśnie to miasto poznajemy poprzez jego historię - to znaczy, poprzez dorobek naukowy i kulturalny tego miasta. Tak samo tutaj, jak i sięgając po różne słowniki albo inne knigi czysto informacyjne, czytelnik nie ma za bardzo ochoty czytać od deski do deski. A już zupełnie dobił mnie 30stronicowy spis literaturowy - żaden słownik nie mógłby się poszczycić taką pedanterią ze strony czytelnika, jak właśnie ten fikcyjny spis. Przez te momenty, w którym przymus zdecydowanie wygrywał z przyjemnością, długo zajęło mi przebrnięcie przez "Miasto ...". Jednak trudno odpędzić się po tym doświadczeniu od pewnych refleksji ... czy warto dawać się zarzynać w imię eksperymentalnej formy. Czasami pewnie tak, ale nie jestem aż takim wielbicielem literackich historycznych pejzaży, żeby udzielić odpowiedzi twierdzącej w przypadku tej lektury.