„Mężczyzna w celi” Jussi Adler-Olsen to dziesiąta i finałowa część cyklu kryminalnego o Departamencie Q. Sięgając po tę serię, radziłabym zachować kolejność, a jedna z najpopularniejszych platform streamingowych wkrótce pokaże jej ekranizację!
Departament Q to jednostka, która ma za zadanie skrupulatnie i dogłębnie prześledzić wszystkie nierozwiązane przez policję sprawy sprzed lat.
Tym razem to samego Carla Mørcka dorwała machina sprawiedliwości. Ktoś chce zniszczyć jego karierę i życie, a wiemy, że policjanci za kratkami nie mają lekko, dlatego też jego partnerzy z Departamentu Q robią wszystko, by dowieść jego niewinności nim będzie za późno, co nie jest łatwym zadaniem, bowiem każdy, kto zechce mu pomóc, kończy martwy.
Uwielbiam wszystkie postacie związane z Departamentem Q i naprawdę żal będzie się z nimi rozstać. W tej części Mørckowi 'pali się doopa' z powodu niejasnej sprawy sprzed lat, w którą zamieszani byli jego najlepsi przyjaciele gliniarze. Czas ma tu diametralne znaczenie, bowiem pies za kratkami to martwy pies.
Seria powieści kryminalno-sensacyjnych o Departamencie Q duńskiej policji stała się światowym bestsellerem i przysporzyła jej autorowi ogromnej popularności, i wcale nie jestem tym faktem zaskoczona. Kryminały te posiadają wszystkie znamienite dla tego gatunku atuty. Przede wszystkim świetnych śledczych, genialną i misternie utkaną zagadkę, dynamiczną akcję, aktualne problemy społeczno-polityczne (tu korupcja, narkotyki) oraz sporo ironicznego humoru.