Męczennicy na płótnie to drugi tom z komisarzem Bondysem, po który sięgnąłem gnany ciekawością. Miałem nadzieje na kryminał z interesującą zagadką do rozwiązania i jednocześnie obawy jak autorka sobie poradzi w drugiej części. Pomimo tego oczekiwałem na przyzwoity i wciągający kryminał z komisarzem Bondysem.
Książka Męczennicy na płótnie jest kolejną częścią, gdzie komisarz zostaje oddelegowany do sprawy znalezienia sprawcy makabrycznej zbrodni. Wraz ze współpracownikami próbuje powstrzymać seryjnego mordercę przed kolejnymi zbrodniami. Osadzony w Bydgoszczy kryminał dziejący się w latach dziewięćdziesiątych pośród niechęci do policji i ludzi nie wtykających swój nos w cudze sprawy. Komisarz Bondys ze swoimi dziwactwami jest świetnym śledczym mającym burzliwą przeszłość z którą mierzy się przez cały czas. Śledztwo prowadzone przez niego obfituje w wiele zwrotów akcji jakie dostajemy w czasie czytania. Praca policji i sprawdzenie każdego tropu mogącego przynieść poszlaki albo kierować w stronę ślepego zaułka może przyczynić się do rozwiązania sprawy. Autorka potrafi kluczyć i nie odkrywać za szybko wszystkich kart, więc trudno jest odgadnąć do samego końca kto za wszystkim stoi. Wychodzące poszlaki, ślady lub informacje zostają sprawdzone przez policjantów. Pojawienie się mylnych i fałszywych tropów potrafi nieźle namieszać w dochodzeniu. Prowadząc śledztwo ścigają się z czasem, aby powstrzymać nieuchwytnego mordercy gotowego na wszystko. Retrospekcje jakie nieraz pojawiają się związane ze sprawcą potrafią wywołać dreszczyk w czasie czytania. Działania jakie podejmuje i czym kieruje się poznajemy szybko, lecz właśnie takie podejście do sprawy wywołuje nasz niepokój. Świetny pomysł ukazujący mordercę wraz z postępowaniem chcący osiągnąć upragniony cel jaki sobie założył idący dosłownie po trupach do niego. Śledztwo prowadzone w kierunku jego schwytania staje się pogmatwane i nie takie oczywiste. Pojawienie się kilku podejrzanych nie ułatwia niczego prowadzący sprawę poszukują punktu zaczepienia. Wyścig z czasem i nieuchwytność sprawcy sprawia, że współpracownicy wraz z Bondysem nie mają łatwego zadania. Autorka poświęca śledztwu sporo czasu i jego zawiłości na kartach książki. Jednak wprowadza w to wszystko warstwę obyczajową dotyczącą relacji Radka, Beaty i Bondysa. Niestety w tym przypadku za sprawą różnic w poglądach na pewne sprawy i walki Beaty o uwagę robi się słodko. Czasami jakbym w tym przypadku dostał romansidło o jednej kobiecie i dwóch facetach jacy jej nie są obojętni. Chcąca zdobyć jednego, lecz zadowalająca się drugim, który zwraca na nią uwagę. Perypetie bohaterów pod tym względem wypadają jak w tanich romansach i dobrze, że autorka skupiła się w większym stopniu na śledztwie niż na relacjach pomiędzy nimi. Wywołujące nieporozumienia w zespole i mogące rzutować na prowadzone dochodzenie dotyczące mordercy. Oprócz tego dostajemy obraz komisarza z jego demonami z przeszłości z jakimi zmaga się codziennie w swoim życiu. Autorka prowadzi intrygę kryminalną bardzo dobrze i ciekawie łącząc w sobie kryminał i z dawką powieści obyczajowej w całość.
Książka Męczennicy na płótnie jest drugim tomem przygód komisarza Bondysa rozwiązującego zagadki kryminalne w tym przypadku makabrycznego morderstwa popełnionego na starszej osobie, które staje się początkiem walki z seryjnym mordercą gotowym na wiele, aby tylko osiągnąć cel. Autorka nie odkrywa jego tożsamości tylko w retrospekcjach ukazuje jego działalność i życie prowadząc do poznania motywów jakimi kierował się. Nie przeszkadzało mi w żadnym razie, bo dzięki temu czuć było atmosferę niepokoju w czasie czytania. Zabawa z ofiarami jakie wybierał i co z nimi robił wzbudzały dreszczyk. Przerażające zdarzenia i jego nieuchwytność dodawało mrocznego klimatu fabule. Śledztwo prowadzone przez bohaterów jest dobrze poprowadzone i nie brakuje w nim zwrotów akcji mogących utrudnić wszystko. Pojawiające się twisty kierują nieraz na inne tory i zmieniają nasze podejrzenia dotyczące sprawy. Wychodzące podczas dochodzenia informacje z przesłuchać potencjalnych świadków, pozyskaniu poszlak i tropów do sprawdzenia mogą przynieść cegiełkę do rozwiązania sprawy lub prowadzić w ślepe zaułki. Brak większego punktu zaczepienia i masę śladów do sprawdzenia prowadzi do pogmatwania toczącego się śledztwa. Sporo pracy czeka policjantów zanim pomału wyjdzie jakiś obraz całości lub pojawi się element mogący przynieść przełom. Mamy wielu podejrzanych po drodze i nawet pod koniec nie wiedziałem kto za wszystkim stoi. Dlatego nie odgadłem i poznałem tożsamość sprawcy w finale jaki dostałem potrafiącym mnie zaskoczyć pod tym względem. Wprowadzenie przez autorkę pogłębienia relacji pomiędzy bohaterami i romansowe wątki czasami nie przypadły mi do gustu zawierające nieco słodkości. Jakbym czytał romansidło niż kryminał niestety. Bohaterowie zostali nakreśleni bardzo dobrze pod względem psychologicznych, cech charakteru i zachowania. Beata jest twardą policjantką, dobrą śledczą, oddaną pracy i ścigającą przestępców. Mająca nosa do sprawy i ciężko pracującą. Na pewno można ją polubić. Z drugiej strony jej zachowanie wobec Bondysa i Radka jest jak z taniego romansu. Komisarz nie chce jej uwikłany w demony przeszłości, a drugi stanowi łatwy kąsek, bo jest nią zauroczony. Prowadzi to do wielu nieporozumień i przykrych sytuacji jakie wywiązują się pomiędzy nimi. Komisarz Bondys jest postacią wyjętą jak z czarnego kryminału połączoną z detektywem w klasycznym tego znaczeniu. Twardy policjant widzący już wiele w swoim życiu i rozwiązujący kolejne sprawy. Mający swoje tajemnice i demony z przeszłości jakie zostają nam częściowo uchylone przez autorkę w drugiej części. Ciekawa postać i świetnie wykreowana jaką można polubić. Kolejnym bohaterem jest Radek adorujący swoją koleżankę i mający swoje powody niechęci do komisarza. Dobrze wykonujący swoje obowiązki i starający się pomóc w rozwiązaniu sprawy. Oprócz niego spotykamy szereg postaci drugoplanowych i na dalszym planie jakie pojawiają się. Zostali nakreśleni dobrze przez autorkę i posiadają głębie nie stając się jednowymiarowymi postaciami. Sylwetka mordercy jest świetnie zarysowana pod każdym względem. Jego działalność wobec ofiar i brak empatii wzbudza niepokój jak tylko pojawia się. Wykorzystanie motywów namalowanych obrazów i związków z postępowaniu mordercą było świetnym pomysłem jaki został wykorzystany bardzo dobrze przez autorkę. Relacje zostały dobrze przedstawione pomiędzy bohaterami i dialogi sprawnie napisane, lekko, czasami z humorem i na poważnie. Zakończenie nie za szybko potraktowane, ale najwięcej pod koniec zaczyna się dziać, gdy poszczególne elementy układanki wskakują na miejsce. Dopiero w finale poznajemy prawdę i motywy sprawcy tak dokładnie czemu dokonywał zbrodni. Zaskakująca końcówka spodobała mi się i mocno pasowała do całości wątku kryminalnego jaki dostałem od początku do samego końca.
Książka Męczennicy na płótnie jest drugim moim spotkaniem z komisarzem Bondysem, które okazała się udane mimo pewnych niuansów. Na pewno relacje między trójką bohaterów dotyczące relacjach po służbowych przypominających romansidło w pewnych momentach. Brakowało mi czegoś nowego, bo dostałem nieraz to co było w pierwszym tomie odkrywając przy tym trochę więcej demonów i tajemnic komisarza. Jakieś może drobne potknięcia, lecz wymienione przez ze mnie najwięcej rzuca się w oczy podczas czytania. Sięgając spodziewałem się dobrego kryminału jaki dostałem od autorki. Intryga bardzo dobrze poprowadzona i wciągająca od początku. Potrafi trzymać w napięciu i szybko czyta się. Wydarzenia żwawo lecą do przodu i nie zwalniają nie potrzebnie. Akcję prowadzono umiejętnie w miarę szybko do przodu i nie nudziłem się w czasie czytania. Kolejny drugi tom okazał się udany mimo pewnych niuansów jakie pojawiły się i przyjemnie spędziłem z nim czas. Autorka zaserwowała następne śledztwo komisarza Bondysa, które było interesujące i wciągnęło mnie. Dlatego jestem ciekawy kolejnej książki z cyklu po jaką jak będę miał ku temu okazje sięgnę mając nadzieje na dobry kryminał.