Ci czytelnicy, którzy mieli okazję sięgnąć już po książkę Sulari Gentill “Kobieta z biblioteki”, wiedzą, że autorka swoich bohaterów lubi osadzać w roli pisarzy. I tak jest przy jej drugim tytule, który pojawił się w Polsce - w “Martwym pisarzu”. Tutaj bohaterką jest aspirująca do roli pisarki młoda kobieta, która właśnie porzuciła studia prawnicze i przyjechała do Stanów spełniać swoje marzenia. Oczywiście szybko wplątuje się w zbrodnię, w której staje się pierwszą podejrzaną, a sama nie czuje się bezpiecznie… I choć brzmi to dość mrocznie, to jednak historia utrzymana jest raczej w tonie lekkim, znanym z klasycznych powieści kryminalnych, może nawet gdzieś zahaczającym o cosy crime. To jednak nie jest precyzyjne określenie gatunkowe, gdyż po czasie cała opowieść skręca w stronę nieco bardziej sensacyjną, a twist fabularny wyrywa z butów! Tematycznie, poza osadzeniem w środowisku pisarskim, zagłębieniem się w relacje pisarzy z rolą agencji literackich (które w Stanach są dużo bardziej popularne niż w Polsce), dochodzą też tematy nieco bardziej abstrakcyjne - jak grono prepersów, hipisów czy fanów i zwolenników dziwnych, internetowych teorii spiskowych. Autorka w tym miksie zachowuje klasę i poczucie humoru, ale przewrotnie nie traci też powagi tych zagadnień. Całość może i nie wypada całkowicie równo - sama mocno odczułam ten uskok gatunkowy z klasyki do sensacji, ale na pewno jest powieścią lekką i nieszablonową, która porusza tematy ważne dla nas - czytelników, którzy przecież też mają sporo do powiedzenia w tym, jak kreuje się teraz wizerunki pisarzy i jak w ogóle wygląda internet. Coś dla fanów kryminałów niekoniecznie mrocznych :)