Nie będę ukrywać, ale motyw i temat egzorcyzmów, czy to w literaturze czy w filmach, jest dla mnie interesującym zagadnieniem. Dlatego gdy miałam okazję przeczytać o egzorcyzmach ze strony "kościelnej" stwierdziłam, że chętnie zobaczę, czy dowiem się czegoś interesującego. I owszem - historia była interesująca, ale nie tak porywająca, jak przedstawia ją na początku książki autor - a warto wspomnieć, że nawet w opisie otrzymujemy informację o tym, że książka jest "niebywale zajmująca i czyta się ją jednym tchem". Z tym zdaniem niestety zgodzić się nie mogę.
W książce poruszanych jest mnóstwo przykładów osób opętanych. Niestety opisanych według mnie troszkę po macoszemu. Nie tego się spodziewałam, liczyłam na coś, co będzie wciągające i jeżące włos na głowie. Nie wiem, czy to kwestia tego, że nie chciano przytaczać rzeczy gorszących i używać wulgaryzmów w książce, czy po prostu w literaturze (np. w książkach Warrenów) karmiono nas podkoloryzowanymi opowieściami. Tu jednak złorzeczenie to co najwyżej "odejdź kuternogo, nie wygrasz ze mną". Taka dygresja - nie spotkacie w tej książce niczego gorszego w słownictwie. Dowiedziałam się jednak kilku ciekawych rzeczy - nie miałam pojęcia, że egzorcyzm można przeprowadzić przez telefon. To dla mnie nowość, bo tak jak już wspomniałam - w literaturze ZAWSZE egzorcyzm prowadzony jest fizycznie będąc z osobą opętaną.
Czy warto przeczytać tę książkę? Myślę, że tak. Zwłaszcza, gdy interesujecie się tematem. Warto zobaczyć tę drug...