Jeżeli można uczyć cnoty, w co wierzę, to raczej dając przykład niż pisząc książki. Po cóż więc taki traktat o cnotach? Być może po to, by próbować pojąć to, co powinniśmy czynić, kim być lub jak żyć, i w ten sposób ocenić, przynajmniej rozumowo, jak daleka dzieli nas od tego droga. Zadanie skromne, niewystarczajace, ale potrzebne.