"Kapitan Jack przeciął podwórze dużego domu i znalazł się przed małą, pochyloną szopą. Ukradkiem obejrzał się za siebie, przekręcił klucz, zdjął szybko kłódkę, otworzył drzwi i skrył się we wnętrzu.
Po chwili z szopy wyszła dziewczynka w krótkiej sukience, z dwoma swobodnie spuszczonymi warkoczykami. Trudno było uwierzyć, iż w taką dziewczynkę może się przeobrazić kapitan Jack. Czyż nie podobnie w starej bajce Królewna Żabka zmieniała swoją sukienkę ze złotogłowiu na zieloną skórkę?
Dziewczynka przeszła przez podwórze. Po drodze poskakała sobie po kwadratach klas nakreślonych na szarym asfalcie. Kapitan Jack nigdy nie poczyniałby sobie tak lekkomyślnie.
W szopie, widać, pozostał nie tylko ubiór, ale i dusza marynarza.
Dziewczynka lekko wbiegła po schodach, nacisnęła dzwonek…"
Po chwili z szopy wyszła dziewczynka w krótkiej sukience, z dwoma swobodnie spuszczonymi warkoczykami. Trudno było uwierzyć, iż w taką dziewczynkę może się przeobrazić kapitan Jack. Czyż nie podobnie w starej bajce Królewna Żabka zmieniała swoją sukienkę ze złotogłowiu na zieloną skórkę?
Dziewczynka przeszła przez podwórze. Po drodze poskakała sobie po kwadratach klas nakreślonych na szarym asfalcie. Kapitan Jack nigdy nie poczyniałby sobie tak lekkomyślnie.
W szopie, widać, pozostał nie tylko ubiór, ale i dusza marynarza.
Dziewczynka lekko wbiegła po schodach, nacisnęła dzwonek…"