Anna H. Niemczynow "Maleńka"
Ta książka autorki podobała mi się najbardziej. Zofia podejmuje swą własną, prywatną walkę o to, by wydostać się na powierzchnię. Żyje wciągnięta w wir współuzależnienia, niezdrowej dominacji, poczucia winy, bezradności. Jest ograniczona przez własną bezsilność. Niemoc sprawia, że narasta w niej frustracja, która niejednokrotnie wybucha z mocą sporych rozmiarów bomby. Zofia jest żoną. Jej drugie małżeństwo dalekie jest od ideału, nie spełnia jej oczekiwań. Małżonek, gdy dział reklamy przestał już działać, okazuje się człowiekiem zazdrosnym i despotycznym. Ich spójny dom przypomina raczej wojskowy, pełen min, poligon, a nie spokojną przystań, której pragnęła ona- kobieta po przejściach. Zofia jest matką. Ma cudowną, osiemnastoletnią córkę, którą kocha nad życie, ale względem której ma ogromne poczucie winy. Zofię -matkę dręczą wyrzuty sumienia za to, że chcąc własnego szczęścia, zbudowała jej drugi, niestety niezbyt szczęśliwy, dom. Jednak to właśnie macierzyństwo daje Zofii wolność. W przypływie matczynego heroizmu i ze względu na złożone w przeszłości obietnice, Zofia porywa córkę na wyprawę życia... Podróż ta obfituje w wiele przeróżnych, także brzemiennych w skutki, niespodzianek. Jest jednak czasem dla matki i córki. Ujmujący opis wzajemnych relacji napełnia serce optymizmem i wolą działania. W czasie niezwykłej przygody Zofia weryfikuje swoje poglądy na życie. Ma bowiem świadomość, że trwa jej osobisty wyścig z czasem... Podróż jest momentem zwrotnym w jej życiu. A to, co dzieje się później jest splotem wydarzeń, które zostały jej zapisane i wydarzyć się po prostu musiały... Powieść nie jest czarno- biała, bo też podstawy bohaterów nie są jednoznaczne. Nie można zdecydowanie opowiedzieć się po jednej ze stron. To interesujący zabieg, który skłania do analizy i refleksji. Wiele literackich schematów i motywów znamy już z innych powieści autorki, istnieje jednak w "Maleńkiej" element, który mnie zaskoczył...