Pierwsza część historii Madison Porter pochłonęła mnie bez reszty, dlatego nie mogłam doczekać się kontynuacji jej losów, szczególnie że zakończenie „Mad World” pozostawiło mnie z milionem pytań bez odpowiedzi. Czy druga odsłona serii napisanej przez Hannah McBride również mnie zachwyciła?
Przyznaje, że „Mad as Hell” również przypadła mi do gustu, aczkolwiek pierwszy tom podobał mi się zdecydowanie bardziej.
Nie zmienia to jednak faktu, że „Mad as Hell” podobnie jak poprzedniczka, jest naszpikowana emocjami, trudnymi wyborami i intrygami, co sprawia, że tekst jest interesujący i wciągający w zasadzie już od pierwszej strony. Miałam jednak wrażenie, że autorka trochę na siłę chciała, aby jej cykl stał się trylogią, więc umieściła w tekście dużo tak zwanych zapychaczy, które tak naprawdę nic nie wnosiły, a sprawiały, że objętość książki mocno się zwiększyła. W przypadku „Mad as Hell” były to sceny łóżkowe, które pojawiały się jak grzyby po deszczu. Pod tym względem pierwszy tom był znacznie subtelniejszy i moim zdaniem bardziej pasowało to do ogólnej fabuły. I oczywiście rozumiem, że główni bohaterowie to jeszcze bardzo młodzi ludzie, którym hormony buzują, przez co mają zdecydowanie zwiększony popęd seksualny, ale ileż można.
Zdecydowanie bardziej odpowiadały mi tematy związane z rodzinami głównych bohaterów. Zarówno te związane z władzą i pieniędzmi, dzięki którym szczególnie ojcowie głównych bohaterów czują się bezkarni, jak i tymi bardziej przyziemnymi. Bardzo podobały mi się również zagadnienia związane z organizacją założoną przez Ryana i jego przyjaciół oraz rozwiązania niektórych tajemnic, które nurtowały mnie jeszcze od poprzedniego tomu.
Miałam też wrażenie, że w tej części zdecydowanie bardziej znaczącą rolę odgrywali poboczni bohaterowie. Myślę, że było to dobre posunięcie ze strony autorki, które sprawiło, że całość wydawała się bardziej realna. W trakcie czytania miałam też taką myśl, że taki bonus w postaci opisania losów Bex i Courta byłby taką wisienką na torcie całej trylogii (chociaż nie znam jeszcze treści trzeciego tomu), ale jeszcze nie wszystko stracone, ponieważ widziałam na goodreads, że taka historia również powstała, więc mam nadzieję, że wydawnictwo zdecyduje się ją wydać.
Wracając jednak jeszcze do „Mad as Hell”, muszę przyznać, że chociaż wiedziałam, że na końcu wydarzy się coś, co sprawi, że będę ubolewać nad tym, że muszę czekać na kolejny tom. Jednak nie spodziewałam się, że t będzie aż tak dobre zakończenie. Jestem naprawdę pod wrażeniem, jak autorka to wymyśliła i cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko czekać na kontynuację.