Zdobił czy szpecił? Informował czy reklamował? Zachęcał do kupna konkretnego towaru czy dbał, by nazwa firmy zachowała się w pamięci pokoleń? Na pewno – przyciągał wzrok.
Neon, bo o nim mowa, to główny bohater książki Łódzkie neony Bartosza Stępnia.
W okresie Polski Ludowej neon ubarwiał szary, monotonny obraz miast. Nocą rozjaśniał mroki, ożywiał ulice, wabił kolorami i bawił grafiką. Za dnia tracił na urodzie, stając się stelażem ze szklanych rurek.
W PRL-owskiej Łodzi było ich wiele. Głównie znajdowały się na reprezentacyjnej ulicy miasta – Piotrkowskiej. Najczęściej umieszczano je na fasadach budynków, tuż nad oknem wystawowym sklepu, montowano na wysięgnikach w poprzek ulicy czy na dachach.
W okresie największej popularności, na początku lat 70. XX w mieście znajdowało się 419 reklam świetlnych, z czego 159 przy ulicy Piotrkowskiej.
Bohater pierwszego planu zwięźle informował i zachęcał klientów do zakupu towarów (Bielizna, Konwalia), polecał korzystanie z wielu usług (Foto), przypominał klientom, że w tym właśnie miejscu istnieje konkretny zakład, dom handlowy czy instytucja (Dom Technika, Central, Kino Tatry)
Dziś, choć trudno je znaleźć, fascynacja nimi nie ustaje. Ciekawe liternictwo i niebanalna grafika nadal inspirują.