Okładka „ Listów do Duszki „ przyciągnęła mój wzrok i od pierwszej chwili skradła moje serce. Jest piękna, klimatyczna i w pewien sposób pasuje do powieści. Muszę przyznać, że gdyby nie ta okładka, to pewnie w ogóle nie zwróciłabym na ten tytuł uwagi, co byłoby wielką stratą, bo to niezwykle wartościowa książka.
Zastanawiałam się, co mam napisać w komentarzu, bo co można napisać o tej poruszającej lekturze tym bardziej, że jest oparta na faktach. Autorka z zawodu jest opiekunką osób starszych i niepełnosprawnych, historię, którą opisała w książce usłyszała od jednej ze swoich podopiecznych. Autorka zastrzega jednak, że do końca nie jest pewna czy wszystko wydarzyło się naprawdę, czy też trochę jest ubrane w nutkę fantazji.
Ewa Formella stworzyła piękną i wzruszającą opowieść o miłości i wojnie. Historię o dwójce zakochanych młodych ludzi, których miłość jest niemożliwa do spełnienia, bo romans pół Żydówki i Niemca z dobrego domu nie mógł skończyć się dobrze. Stefania i Heinrich zostali rozdzieleni na zawsze przez wojenną zawieruchę oraz przez tajemnice i kłamstwa rodziny, która od początku była przeciwna ich związkowi.
Wiele lat po wojnie Joanna opiekunka starszej pani wysłuchując jej zwierzeń dowiedziała się o dramacie kobiety jaki przeżyła po starcie dziecka i rodziny, o tym jak starała się sobie radzić i przeżyć w tym mrocznym czasie wojny. Przejęta jej relacją postanawia pomóc staruszce w poszukiwaniach bliskich, ale czy zdąży w końcu jej podopieczna jest już bardzo posuniętą w wieku osobą.
To niewiarygodnie piękna i smutna historia, a przede wszystkim prawdziwa. Styl autorki powoduje, że pomimo niełatwego tematu „ Listy do Duszki „ czyta się bardzo dobrze. Sam pomysł na książkę może nie jest zbyt oryginalny, ale trudno nie docenić jej wartości. Jeżeli obawiałam się zbytniej ckliwości, czy dramatyzmu, moje obawy były niepotrzebne, bo jest to rzetelnie opisana pełna trudności wojenna historia. To powieść o niełatwych wyborach, błędnych decyzjach i okrutnych czasach wojny. I o ludziach, którzy mimo złych rzeczy, jakie ich spotkały, pozostali wierni swoim przekonaniom i swojej miłości. Tytułowe listy, to listy pisane przez Heinricha do Stefanii, przepełnione po brzegi emocjami i miłością do ukochanej kobiety. Listy mężczyzny, który wie, że już nigdy nie zobaczy swojej ukochanej, pełne tęsknoty i smutku, a jednocześnie zapewniające o niegasnącym uczuciu mimo upływu lat.
Zastanawiam się ile takich historii nie ujrzało i nie ujrzy nigdy światła dziennego. Historii ludzi, którzy przeżyli w czasie wojny istny koszmar. Głód, zimno, choroby, strach, śmierć, która nie odstępowała na krok, a gdy przeżyli i na chwilę ogarnęła ich euforia radości z powodu wyzwolenia, już wkrótce mieli się przekonać jak bardzo się mylili. Jeden koszmar został zamieniony na inny, kiedy to tzw. „wybawcy „ byli gorsi od hitlerowców. Jednak, jak wspomina bohaterka powieści, nadal można było pielęgnować w sercu miłość i nadzieję. To pozwalało przetrwać w obliczu niewyobrażalnego dramatu i pozostać człowiekiem. Nadziei i miłości na szczęście nie udało się zabić ani jednym ani drugim.
Polecam „Listy do Duszki” wszystkim, którzy interesują się tematyką drugiej wojny światowej i lubią historie osadzone w tych czasach. Pozycja obowiązkowa dla czytelników oczekujących od lektury silnych emocji, bo tu są one gwarantowane.
„ Człowiek jest tyle wart, ile jest w stanie kochać „ - Św. Augustyn
„ Różnymi drogami biegnie życie ludzkie, ale wszyscy szukają szczęścia i miłości „ -
Jan Paweł II