Powiem wam, że nie spodziewałam się, iż tak bardzo mnie ta książka porwie! Poznałam tutaj dwie zagubione duszyczki, które przeszły w życiu okropny huragan. Oboje zawierzyli drugiej połówce, wykonywali wszystko pod chęci tej istoty zatracając własne potrzeby i pragnienia. Ona oddawała wszystko pod rozkaz zgniłej połowy. Nie czekała nad własnym spełnieniem, po wszystkim potulnie chodziła spać nasłuchując odgłosów prysznica, gdzie szum wody, który go oczyszczał, zostawał na długo w jej pamięci. Nie chciała niczego, nie mogła. W końcu, kiedy poddała się i stała ideałem nad którym pracował, zwyczajnie zostawił ją dla innej...
On marzył o wspólnej przyszłości, oddał jej nawet skrawek serca, który był jego azylem. Robił to co chciała i tak jak chciała. Jeździł z nią w miejsca, które tylko jej sprawiały przyjemność, gotów nawet poświęcić się i przenieść tam, gdzie tylko zechciała. Kochał ją, a ona zostawiła go dla innego, dobrze mu znanego mężczyznę. Czy tak postępuje ktoś, komu uchyliło się rąbek nieba?
Teraz ona po przejściach przyjeżdża na Mazury. Szuka natchnienia do własnych książek, spokoju dla artystycznej duszy i ukojenia dla zszargałych nerwów. Nie planuje przelotnych romansów, pozwala jednak stać się sobą, czyli kimś, kogo przez lata trzymała na wodzy. Spotyka jego, skrzywionego przez złamane serce, choć z malutkim błyskiem w oku, kiedy tylko ją zauważa. Ten błysk jednak gaśnie zaciemniony przez czasy przeszłości. Nie chce przechodzić zawodu po raz kolejny, nie...