Koniec roku zbliża się wielkimi krokami, zatem przyszedł najwyższy czas na przeczytanie kolejnej publikacji w ramach akcji @czytaniezwiedzmami. Tym razem zwycięzcą ankiety okazała się książka "Legendy i Latte" autorstwa Travisa Baldree. Czy wybrana większością głosów lektura przypadła mi do gustu? Już spieszę z wyjaśnieniem.
"Legendy i Latte" to historia, która skupia się na losach orczycy Vic, która znużona swoim dotychczasowym życiem pełnym krwawych walk, postanawia osiąść w mieście Thune i otworzyć kawiarnię, w której można będzie napić się pysznej i aromatycznej kawy. Chociaż nikt z mieszkańców nie ma bladego pojęcia, czym ów kawa jest, zupełnie nie przeszkadza to Viv w realizacji tego marzenia. Czy zatem jej kawiarnia odniesie sukces? Czy orczyca nie będzie tęsknić za przygodami, które dzieliła ze swoją niezawodną drużyną? Po odpowiedzi na te pytania odsyłam Was do lektury.
Muszę przyznać, że od samego początku byłam dość sceptycznie nastawiona do tej historii. Głównie dlatego, że nie lubię kawy, więc książka kręcąca się wokół tej tematyki, nie znajdowała się w kręgu moich czytelniczych zainteresowań. Jednak skoro została wybrana większością głosów — chciałam dać jej szansę. No i cóż... Nie da się zaprzeczyć, że była to przyjemna historia o zmianach w życiu i o tym, że warto dążyć do tego, aby spełniać swoje marzenia, ale dla mnie to zdecydowanie za mało, żeby dać tej publikacji wyższą ocenę.
Czytając tę książkę, miałam wrażenie, że trafiłam do średniowiecza, z tą małą różnicą, że bohaterowie nie byli ludźmi. I w sumie tyle, ponieważ żadna z postaci niczym specjalnym się nie wyróżniała, może poza jedynym, który najwyraźniej pomylił epoki i zdecydowanie wykraczał poza średniowieczne ramy. Mowa tu oczywiście o hobgoblinie Kat — Panu “złotej rączce”, który potrafił wyczarować cuda techniki, które wymyślał i montował zdecydowanie szybciej, niż współcześni majstrowie.
Najbardziej w tej książce brakowało mi kreacji świata, w którym cała historia miała miejsce. Czułam się trochę, jakbym czytała nie pierwszy, a któryś z kolei tom i ominęło mnie to, co najlepsze — budowanie świata i moment zapoznania się z bohaterami. Szkoda, bo gdybym miała szansę poznać wcześniejsze życie Viv, bardziej zrozumiałby jej potrzebę zmian i być może doceniła tą nudnawą, ale spokojną egzystencję. Być może właśnie z tego powodu autor zdecydował się wydać kolejną część, która jest osadzona dwadzieścia lat wcześniej, ale jeszcze nie wiem, czy ten eksperyment mu się udał, ponieważ ta lektura jeszcze przede mną.
"Legendy i Latte" to historia, która w moje opinii może spodobać się młodszym lub mniej wymagającym odbiorcom, dlatego zachęcam Was do samodzielnego sprawdzenia, czy jest to lektura, która trafi w Wasz czytelniczy gust. Natomiast jeżeli mieliście już okazję ją przeczytać i macie ochotę wymienić się odczuciami na jej temat, serdecznie zapraszam do zajrzenia na profil naszej akcji @czytaniezwiedzmami i wzięcia udziały w dyskusji, która rozpocznie się już w najbliższą sobotę.