Fragment:
"Dobrze po północy Karl Winter odłożył wreszcie maszynopis. Głowa nagle potwornie go rozbolała. Gdyby nie było tak późno, zadzwoniłby po kelnera. Mógł co prawda wstać i pójść do łazienki - nawet szklanka zimnej wody dobrze by mu zrobiła - ale nie miał odwagi otworzyć oczu. Wolał leżeć na łóżku z zamkniętymi oczyma, przed którymi jak małe natrętne owady wirowały czarne litery układające się w całe słowa. Teraz wszystko rozumiał, wszystko wiedział. Wobec tego drapieżnego i przebiegłego przeciwnika nie miał żadnych szans. Kto uwierzy? Chyba..."