[współpraca reklamowa storylight]
Lady Makbet od Avy Reid zbiera swoich zwolenników jak i osób, które liczyły na coś więcej. Po wielu Waszych opiniach, trochę bałam się po nią sięgnąć jednak bardzo mi podobało i podejście do tej książki bez żadnych oczekiwań jest najlepszym wyborem. Klimat książki pasuje w sam raz na jesieniarski czas.
Co znajdziecie w środku;
■narrację trzecioosobową, od strony Roscille;
➤klimatycznie zarysowane czasy w jakich rozgrywa się akcja;
■ magia poplątana z stworzeniami nadnaturalnymi;
➤ świat wykreowany tak, że nasza wyobraźnia też może wtrącić swoje 3 grosze,
■ wielu bohaterów, ale tylko trójka z nich jest najważniejsza;
➤ nieoczywiste zakończenie.
"Za każdym razem, kiedy już wydaje się jej, że go poznała, poziom wody się obniża, odsłaniając kolejny odcień".
Początek książki to trochę rzucenie nas w środek wydarzeń, ale tak nie do końca bo wraz z główna bohaterką musimy coś odkryć, jednak mamy to poczucie że ona wie więcej od nas. Jeśli chodzi o bohaterów to czytanie między wierszami jest tu jak najbardziej wskazane, a nawet na plus. Dostrzegamy zarówno ich wady jak i zalety, zastanawiając się jak to wszystko się ze sobą splecie.
Największym plusem jak dla mnie jest wykreowany świat, możliwe że się powtórzę, ale wiele rzeczy wydaje się tu nieoczywiste, wręcz nierzeczywiste i ma się wrażenie, że tajemnica tka kolejną tajemnicę. Co najciekawsze akcja praktycznie rozgrywa się w jednym miejscu, ale jest na tyle dynamicznie że nie odczuwamy tego ani przez chwilę.
Jeśli chcecie poczuć mroczny klimat, poczytać coś o magii to Lady Makbet może się okazać w sam raz na dobry początek. Choć nie jestem wielkim fanem królewskich intryg, to tę książkę po prostu przeczytałam na raz i sama nie wiem co mnie bardziej przyciągnęło, wyklejka, brzegi, klimat czy bohaterowie. Ale jedno jest pewne, że nie spodziewałam się takiego połączenia fantastyki ❤