Mój ulubiony autor z zupełnie innym gatunku, true crime, tego się nie spodziewałam. Jak uwielbiam wszystkie książki Piotrowskiego, szczególnie serię o Igorze Brudnym, a teraz Lutę w Prawie Matki, tak do tej książki będę mieć największy szacunek, ale o tym za chwilę.
Luis Garavito urodził się w Kolumbii, od małego bity i wykorzystywany seksualnie przez swojego ojca. Ten dzieciaki, który doświadczył najgorszych form przemocy w dorosłym życiu wcale nie jest lepszy od swojego ojca, bestia to i tak łagodne określenie. Ten zwyrodnialec upodobał sobie małych chłopców, fascynował się nimi, najpierw zaczął od gwałtów, a później zadawał im cierpienie, bicie by w końcu zacząć zabijać. Gwałt a później morderstwo, ale i to za mało, znęcał się nad tymi biednymi dziećmi w straszy sposób, nie da się tego opisać, aż skóra cierpnie. Wybierał dzieciaki z biednych rodzin, łase na łatwy zarobek, twierdził, że potrzebuje pomocy przy rozładunku by później zaciągać chłopaków do lasu i robić im straszne rzeczy.
Oskarżony o 138 morderstw ale szacuje się, że mógł zabić 600 dzieci, ofiary były tak zmasakrowane, że ciężko było je zidentyfikować. Przez lata nieuchwytny, często się przemieszczał, a policja była
bezradna. Kiedy udało się go schwytać długo nie przyznawał się do winy. Wyobraźcie sobie, że w Kolumbii nie ma kary śmierci ani dożywocia, ta bestia w tym roku wychodzi z więzienia i chce pomagać dzieciom, ofiarom przemocy, to się w głowie nie mieści.
Czy można jego zachowanie tłumaczyć traumą z dzieciństwa? Może i można ale ja w takie tłumaczenie nie wierzę, ten człowiek to morderca, gwałciciel i nie ma we mnie dla niego ani krzty litości. Nie raz mógł uzyskać pomoc, jednak robił wszystko, żeby powrócić do zabijania.
Szacunek dla autora za pracę, którą włożył nad tą historią. Poleciał do Kolumbii i kroczył śladami Bestii, nie raz narażając się na niebezpieczeństwo. Dwie perspektywy, fabularyzowana historia i to co do powiedzenia miał pisarz jest na wielki plus dla książki.
Ostrzegam że to historia dla ludzi o mocnych nerwach.