"Chciałem ją złapać i zatłuc pięściami, ale resztka rozsądku podpowiedziała mi, bym inaczej wyładował wściekłość. Zamiast niej złapałem krzesło i roztrzaskałem uderzeniem o podłogę. Potem podniosłem maszynę do pisania i to samo zrobiłem z nią. Lampę stołową połamałem na kolanie. Odprysk żarówki trafił L. w twarz i zranił ją. Wreszcie podniosłem stół, zamachnąłem się i straciłem równowagę, bo sufit stawiał mi opór, upadłem, a ona rzuciła się na mnie, łkając i szepcąc niezrozumiałe słowa.
Całowała mnie, obejmowała, kąpała mnie w ciepłym deszczu łez.
I powtórzyła się ta jedyna bliskość, którą pokonała mnie, kiedy zamierzałem wyrzucić ją, jak chciał tego Tumin.
Później zasnąłem na podłodze zmęczony jak dziecko, z głową na jej ciele."