Po lekturze „Kolekcjonera Motyli”, który bardzo przypadł mi do gustu, długo czekałam na coś nowego tej autorki. Moja początkowa euforia była zgubna, bo wraz z nachodzącą każdą, kolejną, przeczytaną stroną moje rozczarowanie rosło. To ta sama Hutchison, która zachwyciła mnie w swoim debiucie? Jakoś nie chciało mi się wierzyć, że w rękach trzymam no... Recenzja książki Krwawe róże