To chyba była pierwsza taka obyczajówka, której zachowania bohaterki nie rozumiałam do końca. Autorka zdradzała nam częściowo jej myśli, choć wciąż pozostawiała w napięciu. Choć bardzo się starałam wniknąć w umysł Samanty, to jednak w ogóle mi się to nie udawało. Unikała mężczyzn jak ognia, choć w ogóle się z tego nie tłumaczyła. Wciąż chodziło jej po głowie pokazanie komuś czegoś, ale tak naprawdę nie byłam przekonana co i komu chce udowodnić. W momencie, kiedy spodziewałam się, że darzy miłością kogoś innego, ona znów zmieniała front wiążąc się z kimś innym tylko dlatego, by ponownie i niespecjalnie zagrzał u niej miejsca. Wodzona zazdrością o przyjaciółkę starała się ją uchronić przed kolejnymi zawodami miłości. I tutaj coś mi zaczęło świtać o co może chodzić, lecz nagle znów ktoś się pojawił i Samanta doznawała niespotykanych jak dotąd uczuć. To było lepsze jak telenowela:-) Nie byłam w stanie odłożyć jej na bok, gdyż co chwila coś się działo. I te tajemnice, jej przemyślenia, które za każdym razem zawierały jakąś nieprzeniknioną wiedzę. To właśnie chęć jej poznania zaprowadziła mnie do samego końca. Czy się zawiodłam? Oceńcie to sami:-)
Książka totalnie niepozorna, z wyglądu skromniutka i chyba prawie do samego końca zastanawiałam się skąd ten tytuł, skoro do niczego mi nie pasował. Dopiero później autorka odkryła swoje skrzydełka i dostrzegłam tą brakującą kropkę nad i:-)
Powieść strasznie niejasna. Zostajemy wywodzeni w pole kilka razy i zastanawiamy się, ...