Antek zaczyna pracę w Warszawskiej korporacji. To jego pierwszy dzień więc bardzo się stresuje, jednak okazuje się, że dzień mija mu bez większych niespodzianek. No nie licząc poznania Heli, kobiety, która mocno go zaskoczyła swoim zachowaniem, otwartością i nieustannym mówieniem. Jego współpracownicy są mili, a szef nie przeraża. Jest zadowolony i zamierza trzymać się tej pracy. Jego znajomość z Helą się rozwija, tylko on jeszcze nie wie, że kobieta ma plan, aby byli razem. Czy będą? Jak się potoczą losy Antka? Czy praca w Warszawie spełni jego marzenia?
Opis książki bardzo mi się podobał, tak samo, jak jej okładka. Co do historii, jaką w niej znalazłam mam dość mieszane uczucia. Z jednej strony książkę przeczytałam i nie zrobiłam tego na siłę, z drugiej jest cieniutka i nie jestem pewna czy jeśli miałaby więcej stron, nie odłożyłabym jej w połowie. Czegoś mi w niej brakowało, czegoś, co nie pozwoliłoby mi się od niej oderwać, emocji, jakie odczuwałabym podczas czytania.
Antek jest młodym mężczyzną, który do tej pory skupiał się na pracy i nauce. Pochodzi z niezamożnej rodziny, a więc aby coś osiągnąć, musiał radzić sobie sam. Tak naprawdę dopiero teraz może sobie pozwolić na jakieś wyjście czy spędzenie większej ilości czasu ze znajomymi.
Hela to kobieta, która wie, czego chce i stara się to osiągnąć.
„Kradzione pocałunki” to książka, której ani nie odradzam, ani nie polecam. Według mnie da się przeczytać, jednocześnie mnie nie porwała.
...