Wszystko przemija
Moja ciocia Alina przez całe życie, odkąd tylko ją pamiętam, robiła piękne obrusy na drutach. Śmigała drutami niczym mistrzyni olimpijska w szermierce, a w jej mieszkaniu pełno było obrusów, serwetek i serwet zdobnych w kwiaty, serca, słoneczka, koronkowe falbanki oraz całą masę innych wzorów. Dom cioci przypomina skansen, w którym można sobie zobaczyć jak to kiedyś ludzie miewali w mieszkaniach.
Kiedy czytałam powieść Karola Kłosa „Kot Amadeus w Sopocie” dowiedziałam się z tej lektury, że wciąż jeszcze odbywają się w nadmorskim kurorcie prawdziwe spotkania miłośniczek literatury, które jadą do Sopotu nie po ty by wylegiwać się na plaży ani spacerować po słynnym molo i rozglądać się za gwiazdami filmowymi, ale po to aby rozmawiać o książkach, wymieniać się książkami, zdobywać autografy ulubionych pisarek, a także flirtować z ulubionym pisarzem.
Byłam zachwycona uzyskaną informacją o corocznym spotkaniu „A może nad morze, z książką”. W dodatku na tych spotkaniach dostaje się książki w prezencie, całkowicie za darmo. Postanowiłam koniecznie wziąć udział w następnym spotkaniu. Takiej okazji nie można zmarnować. Zdobyłam informację od organizatorów, iż wystarczy na blogu wrzucić kilka fotek z książkami otrzymanymi od sponsorów spotkania, oraz napisać krótką relację lub recenzję. To były wszystkie warunki by znaleźć się w tak elitarnym gronie. Toż to nic trudnego.
Od razu zabrałam się do roboty. Fotę książki postanowiłam zrobić na tle ciocinych wy...