„Granice? Nigdy żadnej nie widziałem.
Ale słyszałem, że istnieją w umysłach niektórych ludzi”.
− Thor Heyerdahl
„Oszałamiająco oryginalny obraz naszego niestrudzenie ruchliwego gatunku”
– Naomi Klein
Sonia Shah argumentuje za przyszłością, w której migracja będzie źródłem nie obaw, lecz nadziei.
W codziennych wiadomościach roi się od historii ludzi wyrwanych ze swojego środowiska i zmuszonych do podjęcia wędrówki. Dzikie zwierzęta także opuszczają ocieplające się morza i pustynniejące lądy, masowo odpełzając, odpływając i odlatując z dotychczasowych siedlisk. Media przedstawiają te migracje jako niemające precedensu i wywołujące strach przed chorobami i wojnami wśród mieszkańców Zachodu. Po obu stronach Atlantyku eksperci przewidują zalew milionów najeźdźczych obcych, niepowstrzymanych jak tsunami.
Takiemu nastawieniu przeczy nauka stojąca za migracją roślin, zwierząt i ludzi. Proces ten nie jest szkodliwy – przeciwnie, jest stary jak świat i ratuje życie w obliczu zmian środowiskowych. Można go wręcz nazwać biologicznym imperatywem równie ważnym jak oddychanie. To właśnie zmiany klimatyczne wywołały pierwszą falę migracji ludzi z Afryki. Obniżający się poziom mórz umożliwił nam pokonanie Cieśniny Beringa. Niepowstrzymywani przez drut kolczasty nasi prehistoryczni przodkowie zdołali zaludnić całą planetę, docierając na szczyty Himalajów i na najodleglejsze wyspy Pacyfiku, tworząc i rozprzestrzeniając biologiczną, kulturową i społeczną różnorodność, która pomaga przetrwać zarówno ekosystemom, jak i społeczeństwom. Mówiąc inaczej: migracja to nie problem, to rozwiązanie.
„Uczynili to, co poniektórzy ludzie szukający wolności robili od zarania. Odeszli”.
− Isabel Wilkerson
„Żaden inny ssak nie jest tak mobilny jak my. Pokonujemy granice. Zdobywamy nowe terytoria, nawet gdy na miejscu niczego nam nie brakuje […] Jest w tym jakieś szaleństwo. Wyprawiając się za morze, człowiek nie wie, co zastanie po drugiej stronie. A teraz chcemy lecieć na Marsa. Dlaczego?”
− Svante Pääbo