(...)To był niezwykle ciekawy człowiek. Na kanwie jego dramatycznych, a jeszcze nie do końca zbadanych losów mógłby powstać niejeden film. Może kiedyś powstanie, skoro pośmiertne hołdy nie stały się, jak to często bywa, bramą do szybkiego zapomnienia o nim. Przeciwnie - dopiero kiedy odszedł, zaczęto go w pełni poznawać, a nawet mitologizować. Ja wciąż trafiam na nowe, wcześniej nieznane materiały związane z Kieślowskim. I odnoszę wrażenie, że im więcej czasu upływa od jego śmierci, tym większa jest siła oddziaływania jego twórczości oraz postawy. (...)