Dla debiutów zawsze staram się mieć więcej wyrozumiałości i zawsze staram się znaleźć coś naprawdę ciekawego i godnego uwagi, coś, co naprawdę mi się w książce podoba. Czasem są to postacie, czasem tylko jedna, czasem akcja, czy język. Debiutantom też, zawsze daję pewien kredyt zaufania, co objawia się dodatkową gwiazdką.
Niestety w "Kiedy spałaś" Liz Lawler nie udało mi się nic ciekawego i wartego uwagi znaleźć. Pierwsze wrażenie, jakie do mnie przyszło po skończeniu czytania, było odczucie zmęczenia i stwierdzenie, ależ to było "drewniane". Począwszy od dialogów, które, miałam nieodparte wrażenie, tłumaczyła jakaś mało jeszcze rozgarnięta sztuczna inteligencja, przez postacie i samą intrygę.
Zaczyna się obiecująco mocnym kadrem, dającym nadzieję na świetną lekturę. Niestety ja zawiodłam się i moja nadzieja spełzła niepocieszona na niczym. "Doktor Alex Taylor budzi się na stole operacyjnym", Z tego można było zrobić coś naprawdę fajnego, ale nie. Doktor Alex mimo swoich rozlicznych (jak stara się nas przekonać autorka) talentów nie tylko medycznych, najbardziej charakteryzuje się tym, że lubi sobie golnąć i posiłkuje się psychotropami. Potem się dziwi, że nikt jej nie wierzy, w jej oderwane od rzeczywistości opowieści. A ci, którzy jej nie wierzą, szybko idą w odstawkę i są relegowani z grona jej przyjaciół. Nie polubiłam tej doktor, ani trochę.
Policjanci to inna, ale nie mniej frustrująca para kaloszy. Na pierwszym miejscu nie ma śledztwa, tylko jakaś dziwna prywata i rywalizacja. Jeden policjant koniecznie chce udowodnić, że pani doktor jest niewinna, drugi, że owszem, to ona sama za tym wszystkim stoi. Policjanci, zupełnie nie grają do tej samej bramki. Tak w ogóle to odniosłam wrażenie, że autorka bardzo chce na siłę "uatrakcyjnić" w różny sposób stworzone przez siebie postacie, jednak w moim odczucia, zamiast je uatrakcyjnić, udziwniła je, przez co stały się mało prawdziwe i wiarygodne.
Cała akcja zupełnie oderwana od rzeczywistości. Coś takiego mogło powstać, tylko w wyobraźni autorki, nie sądzę, by było to możliwe do wykonania tak perfekcyjnie jak to jest opisane w książce. Samo zakończenie (rozwiązanie sprawy) pojawia się znikąd, jak u Pomysłowego Dobromira i absolutnie nie jest wynikiem żadnego śledztwa, bo takiego zwyczajnie nie ma. Taka bajka, chociaż raczej dla dorosłych.