Nie mogłam przegapić tej książki, już pierwsza część tej serii skradła moje serce, więc ucieszyłam się, że autorka napisała dalszą część. Tym bardziej, że tym razem nie będziemy odwiedzali tylko Warszawy i Lutomierzyc, ale również mamy okazję przenieść się do XIX wiecznego Zakopanego i na Syberię.
Chociaż jestem zadowolona z tej lektury, to jednak mam pewne zastrzeżenia. Po pierwsze nie podobała mi się okładka, która całkowicie nie zgrywa się z tytułem, bo o ile część "Kiecka i krynolina" miała okładkę odpowiadającą treści to tu jest typowa okładka z romansidełka a nie ma powiązania z tiurniurą czy kiecką. Bardziej mnie jednak początkowo irytowała lektorka, gdyż tym razem słuchałam audiobooka. Nie bardzo mogłam się skupić na treści książki, lecz gdy przywykłam do tego głosu, słuchanie poszło już lepiej. Czasem naprawdę lepiej słuchać jest komputera, bo chwilami jest śmieszniej...