Część tych szkiców sygnowanych tytułem "Przygody pojęć" drukowałem w latach 1983 - 1990 w "Przeglądzie Tygodniowym". Sekretarzem redakcji była w tamtym czasie cudowna i mądra kobieta Basia Kraska. To Ona pilotowała te moje "filozoficzne kawałki". Gdy zbliżało się "łamanie numeru" to Basia w sposób zabawny mnie ponaglała. No co - pytała - przyniosłeś pojątko? W swoim czasie Roman Ingarden wydał piękną i rozumną "Książeczkę o człowieku". To by było po mojej myśli, gdyby to co tutaj prezentuję chociaż w przybliżeniu potraktowano jako właśnie książeczkę o człowieku. W tej książeczce nie wyczerpałem wszystkiego. Pominąłem wiele ludzkich spraw. Przeszedłem obok obszarów, zagadnień, które są integralną częścią ludzkiej egzystencji. na przykład wywołałem pojęcie "zło", a opuściłem pojęcia "dobra". I teraz może uzupełnię to fragmentem z wypowiedzi (bardzo istotnej i krzepiącej) Husserla: "W każdej duszy ludzkiej spoczywa - jak wierzę - możliwe do rozwinięcia powołanie, zarodek ku dobru. W każdym leży zamknięte idealne Ja, "prawdziwe" Ja jako osoby, która urzeczywistnia się jedynie w "dobrym" działaniu. Każdy dorosły człowiek (etycznie dorosły) zakłada dobrowolnie w samym sobie swe idealne Ja jako "nieskończone zadanie". Jeśli ta książeczka ma jakiś walor - to chyba przede wszystkim, że przynosi pewne bogactwo sygnałów. I tym samym daje pewien materiał do przemyślenia. / Ze wstępu /