Jedzenie w kilka chwil potrafi przenieść nas w czasie. Jego zapach, konsystencja oraz smak przywołują wspomnienia poprzednich posiłków. Czasami mgliste, czasami wyraźne i ważne, bo towarzyszą mu istotne wydarzenia czy emocje. Tym tropem poszedł Hisashi Kashiwai i stworzył powieść o niepozornej restauracji, w której można skorzystać z niestandardowych usług detektywistycznych. Wystarczy opowiedzieć wszystko, co pamiętamy, a emerytowany policjant, aktualny szef kuchni, Nagara zajmie się odszukaniem smaku, za jakim tęsknimy.
„Kamogawa. Tropiciele smaków“ to kolejny tekst na kanwie podróży w czasie (jak „Zanim wystygnie kawa" czy „Fotograf utraconych wspomnień“ od tego samego wydawnictwa), ale tym razem osadzony w świecie realnym, bez nadprzyrodzonego aspektu. Jest w nim jednak znacznie mniej wchodzenia do głowy bohaterów, wzruszenia są subtelne, a opisy oszczędne. Wychodzi z tego powieść przyjemna, ale nie poruszająca serca. Taka co to sprawia, że odkładamy ją głodni i spragnieni eksperymentowania z kuchnią. Próbowania odtworzenia smaków dzieciństwa.
Powieść Hisashi czyta się podobnie jak felietony z „Wspomnienia podniebienia“ (od wydawnictwa Yumeka), choć te posiadają dodatkowo atrakcyjny aspekt kulturowo-historyczny, kiedy „Kamogawa. Tropiciele smaków“ między skupieniem na kolejnych potrawach ma niewinną fabułę. A jednak podoba mi się zestawienie tych książek obok siebie. Bo każda skupia się całkowicie na jedzeniu (głównie japońskim), choć robi to w zupełnie innej formie.
W każdym razie — akurat ten tytuł bardziej mnie nudził, mniej angażował, a jedyne, co ze mną zrobił, to sprawił, że byłam głodna. Ale. Ma swój unikalny urok.
przekł. Anna Zalewska