O jeju! Aż nie wierzę, że udało dorwać mi się dzisiaj Kleksa. Co prawda całkiem przez przypadek ale i tak w szoku jestem, że ktoś to jeszcze w ogóle w domu ma. Przeczytałam w 15 minut, z uśmiechem pod nosem wspominając dziecięce i wczesne nastoletnie czasy, kiedy miałam tych komiksów w domu od groma a Kleks był takim moim "naj" więc był wtedy najchętniej i najczęściej przeze mnie czytany. Fajnie było do niego wrócić bo mimo, że od czasu przeczytania ostatniego komiksu z Kleksem dzielą mnie dekady, to i tak czytało mi się tę lekturkę rewelacyjnie i z takim uroczym rozrzewnieniem w serduchu...
A Kleksa nadal lubię i będę miała do niego dozgonny sentyment. Bardzo chętnie wróciłabym do pozostałej części kleksowych komiksów ale z dostępnością ciężko...
A szkoda.