Justin , obecnie menedżer w branży hotelarskiej , żonaty z Amy i ojciec małego Zacka , wraca do rodzinnego domu . Studiując i robiąc karierę , nie myślał o domu , nie bywał w domu , nie pamiętał o nim . Jedyne co pamiętał to swoich rodziców i swoje dwie siostry Lissę i Julię , oraz rymowankę pełną danych o sobie , która na długie lata stała się dla niego ucieczką...W jego głowie też często pojawiały się dziwne przebłyski , pojedyncze '' kadry '' z jakby nie jego życia . Pomału , pomalutku , z pomocą sąsiada i psychoanalityka o imieniu Ari , Justin odkrywa smutne karty swojej historii . Tyle jeśli chodzi o fabułę . Historia nie przeczę ciekawa , dobrze opowiedziana , trochę tylko przewidywalna i naprawdę dobrze się czyta . Postacie nakreślone wyraziście , zwłaszcza sam Justin vel TJ , ale też jego żona Amy , całkowicie zależna od swojego bogatego ojca (przynajmniej na początku)... Nie rozumiem postępowania prawdziwej matki Justina , w końcu to był 1979 , a nie jakieś średniowiecze . Domyślam się że chciała w jakiś sposób chronić swoje dwie pozostałe córki . Ale ich nie uchroniła , będąc wciąż '' nieobecną '' chociaż obecną . Znamienne zdanie pod koniec książki (str.289) przy okazji rozmowy dwóch sióstr , sprzedających dom po rodzicach '' Byliśmy smutną rodziną , Liss '' . Ale , ale , zapędziłam się , nie miejsce i czas na ocenę Carolinę , a na ocenę książki tak . Więc reasumując , warto ją przeczytać ,chociaż mnie emocjonalnie poruszyła umiarkowanie , ale polecam :)
...