Urodziłam się 21 września 1965 roku w Żywcu. Szczęśliwe dzieciństwo upłynęło mi na zabawach tuż za płotem znanego w całej Polsce browaru. Burzliwa młodość, liczne wędrówki w towarzystwie harcerzy, wiersze pisane do starego zeszytu i aktywna działalność w lokalnej społeczności sprawiły, że ze szczególną wrażliwością patrzyłam na życie. Potem matura, praca, miłość, małżeństwo, dzieci... Zamieszkałam w Krzyżowej – pięknej, malowniczej wsi w Beskidzie Żywieckim. Normalne życie normalnej matki-Polki. W 2013 roku, gdy po wielu perypetiach stanęłam na rozdrożu, musiałam coś ze sobą zrobić. Dzieci odchowane, męża brak, pracy brak, środków do życia brak... Cóż było robić? Wymyśliłam sobie pracę na emigracji. Tak się rozpoczął nowy etap w moim życiu. Gdy 28 grudnia 2013 roku po raz pierwszy wyjechałam do Niemiec jako opiekunka seniorów, nie sądziłam, że wszystko tak bardzo się zmieni. Na początku było mi bardzo trudno. Kłopoty językowe, rozłąka z bliskimi, problemy z opanowaniem trudnej sztuki bycia opiekunką sprawiły, że zupełnie inaczej zaczęłam postrzegać świat. Sprawy kiedyś ważne stały się dla mnie błahe. Teraz – po kilku latach – stałam się zupełnie innym człowiekiem. Z poważnej, podstarzałej matrony zmieniłam się w uśmiechniętą, pełną radości dziewczynę. Dalsi i bliżsi znajomi zaczęli podkreślać, jak bardzo jestem inna. Zawsze gdy wracam, próbuję opowiadać o swoich niezwykłych przygodach. Niestety, słuchacze nie wierzyli i pukali się tylko w czoło. „Niemożliwe” – mówili. Poskarżyłam się wtedy Lucynie – mojej serdecznej, wieloletniej przyjaciółce:
– Tyle się teraz w moim życiu dzieje, a nie mam komu o tym opowiadać.
Ta odpowiedziała krótko:
– Opisz swoją historię. Pamiętasz? Kiedyś w szkole pisanie całkiem nieźle ci wychodziło.
I tak zaczęła się moja przygoda z książką, do której lektury serdecznie zapraszam.
Agata Strzałka