Wiecie co, pierwszy raz mam problem z recenzją i to nie dlatego, że książka mi się nie podobała. Wręcz przeciwnie, zdecydowanie mnie „kupiła”, ale o tym później. Dlaczego więc mam z napisaniem o niej problem? Ponieważ z jednej strony pokazuje to, co wiem od dawna, z drugiej robi to w zupełnie inny sposób, nadając zupełnie inne znaczenie, otwiera oczy na pewne aspekty, które są w nas samych i niestety mają na nas wpływ. Nie od dziś wiadomo, że pomimo równouprawnienia zarobki kobiet i mężczyzn są inne, tak samo, jak tych drugich mamy znacząco więcej na ważnych stanowiskach. Niby to się zmienia, jednak pomału. W tak naprawdę tkwi problem? Możliwe, że w wychowaniu, w przekonaniu, że to, co mężczyźni mówią o sobie z dumą, kobietą nie wypada, bo są postrzegane jako te nieskromne, zapatrzone w siebie. W książce autorka pokazuje wiele zachowań, w których kobieta się zastanawia itp. natomiast mężczyzna, odpowiada od razu, na dodatek będąc pewny, że jest do tego stworzony. Tylko nie zrozumcie mnie źle, nie chodzi mi o to, że to jest złe (mowa o męskiej postawie), a chodzi mi o to, że my kobiety powinnyśmy bardziej wierzyć w siebie, własną wiedzę, zdolności. NIE POWINNYŚMY CZUĆ SIĘ, JAKBYŚMY INNYCH OSZUKIWAŁY, kiedy coś uda nam się osiągnąć, to nie jest przypadek, to ciężka praca, z której mamy prawo i powinniśmy być dumni. To tak w skrócie o moich wnioskach po przeczytaniu książki.
Bardzo podobało mi się w książce to, że są pokazane konkretne sytuacje, że poznajemy kobiet...